Odkąd urodził się Staś szyłam dla siebie niewiele i przeważnie były to proste rzeczy, które można skończyć tego samego dnia.
Ta spódniczka wymagała trochę więcej pracy, ze względu na to że wykrój musiałam stworzyć sama i do tego ogarnąć te kieszenie. Tylne uszyłam w miarę szybko, bez kombinowania, natomiast przednie przysporzyły mi więcej problemów i przede wszystkim myślenia.
Byłoby dużo łatwiej gdyby przednie szwy szły do samej góry, wtedy wszycie kieszeni było by bułką z masłem, ale nie taką spódnicę miałam w zamierzeniu uszyć. Koniec końców kieszenie są, choć nie profesjonalnie wykonane.
Spódnicę uszyłam na wzór zakupionej kiedyś w sklepie, a teraz już wysłużonej. Tamta była czarna, elegancka i z podszewką. Moja wersja jest jeansowa - bardziej na co dzień.